Piątek
*** Piątek Idą we troje, ja też idę, mijamy się. Tornistry i plecaki podskakują w rytmie skocznych kroków. Myślałem o PITach, które dostałem dzisiaj pocztą. – Mam nadzieję, że nie ryba. Nie lubię ryb – w sumie oczywiste, mają ości. – Ale paluszki rybne są pyszne – to też w miarę oczywiste, tylko czy paluszki to jeszcze ryba? Ryby nie mają palców. – A najlepiej jakby były schabowe. To takie proste. Zwykła nadzieja. A przecież nie dostaną schabowego w piątek, zresztą pewnie stąd rozmowa o rybach. Po co mieliby jednak przejmować się datą. Wezmą to, co dostaną. Ja dostanę to, co sam zrobię. Beztroska a możliwości. Oddanie się nadziei a wiara we własne ja. Moja mama też robiła paluszki rybne. I frytki.